Co prawda Święta Wielkanocne już minęły, oktawa też się skończyła, Niedziela Miłosierdzia była, ale czas wielkanocny jeszcze trwa. I to jest dobry czas na czynienie dobra. Mam nadzieję, że wśród naszych czytelników jest wiele osób z dostępem do internetu i Facebooka. I że są chętni do robienia dobra.
Na licytacje internetowe trafiłam już jakiś czas temu, przy okazji zbierania pieniążków na najdroższy lek na świecie dla naszej małej Hani z Ełku. Dzięki Bogu, Hania już jest po podaniu leku za 9 milionów złotych i teraz można przekazać 1% podatku na jej rehabilitację, ale wciąż jest wiele dzieci, które oczekują na zielony pasek w Fundacji Siepomaga, by móc zapłacić za lek.
Za grupami, które można znaleźć na Facebooku stoi mnóstwo osób, które logistycznie ogarniają licytacje, poszukują darczyńców, które mimo swoich prac, dzieci, życia prywatnego, angażują się w bycie online praktycznie non-stop.
Licytacje „od kuchni”
Do rozmowy zaprosiłam jedną z administratorek grupy „Nikodem kontra SMA licytacje”. Mariola Roszko jest nią od sierpnia 2020 roku. Na początku organizowała zbiórkę dla Nikosia w swojej okolicy, ale czuła, że to za mało. Postanowiła więc, po wcześniejszej dyskusji z mamą SMAczka, że dołączy do administracji grupy. Nie sądziła, że to aż tyle obowiązków. Ale kieruje się maksymą „dobro wraca” i tego się trzyma. Jak sama twierdzi, wszystkiego trzeba się nauczyć. Kierowania ludźmi, ustalania jakie wiadomości i informacje przechodzą a jakie nie. Gonienia też licytujących niejednokrotnie, a to wszystko pośród własnego życia i obowiązków. Czy warto? Tak! Ale trzeba mieć do tego „dozę empatii”. Czasami też wystarczy znajomość tych konkretnych osób potrzebujących pomocy. Sama wiem to po sobie, mama Hani Poczobut to moja była sąsiadka.
Ile czasu zajmuje taka forma pomocy? Zależy w jakim tempie pasek się zieleni. Na ten przykład zbiórka Nikodema trwa już 8 miesięcy i nie tyle wyczerpanie fizyczne jest tutaj najważniejsze – bo „jak ktoś chce pomagać, to te 5, 10 minut pomiędzy jednym a drugim obowiązkiem wygeneruje”- ale o psychikę. Telefon w dłoni, zaglądanie do wiadomości w folderze INNE, podbijanie postów licytacji, które się już kończą, odpisywanie na wiadomości, które często zawierają nienawiść (hejt), zaniedbywanie też swojej rodziny w jakimś stopniu – to nieodłączny element, kiedy chcesz zrobić coś dobrego.
Pomoc w czasach zarazy
Czy oprócz licytacji istnieje jeszcze jakaś inna forma pomocy? Tak. Jeśli prowadzisz swoją stronę na Facebooku i brakuje ci tzw. followersów (po polsku obserwatorów) można poprosić grupę o pomoc. Za każde polubienie Twojej strony, płacisz 50 gr. Oprócz tego są też akcje w terenie. Zbieranie nakrętek, baterii, makulatury, „góra grosza”. Zbiórki przy kościołach do puszek. Hity licytacji – czyli coś co jest wartościowe. Na przykład, ktoś jest właścicielem domku w górach i oferuje 5 nocy w takowym miejscu. Aby przyciągnąć jak najwięcej osób, aukcja trwa dłużej niż kilka dni i najważniejsze jest pytanie: kto da więcej? Jest też tzw. brelokomania. Ludzie, którzy z własnego serca, za darmo, robią breloczki typowe dla Nikodema, później są one wystawiane na aukcje. A w dzisiejszych czasach, szczególnie w trakcie pandemii, takie akcje licytacje online, cieszą się zainteresowaniem. Na samej grupie Nikosia jest 57000 osób. A grup licytacyjnych dla dzieci, które walczą z SMA jest około 30. Dlatego też są organizowane ruchy typu „Zjednoczenie ma znaczenie”. Społeczność grup dzieci zbierających na lek na terapię genową, dochodzi do porozumienia, że tego dnia o danej godzinie pomagają temu jednemu dziecku, gdzie np. zbiórka zwolniła lub szukają ludzi do polubienia strony, a czas dobiega końca.
Grupy licytacyjne to w tych czasach jedna z popularniejszych form pomagania, bo zapewniają stałe wpływy na zbiórki. Firmy, które mają swój profil online, często z nich korzystają, ponieważ poprzez przekazanie fantów na licytację budują sobie bazę klientów.
Ty też możesz pomóc
Pamiętam, że kiedy próbowałam pomóc Hani w zbiórce, zadzwoniłam do kardynała Krajewskiego do Watykanu. I on, w czasie naszej rozmowy, powiedział piękne zdanie: „Polacy, kiedy trzeba pomóc, potrafią się zjednoczyć”. Dlatego, proszę Was kochani. Możecie pomóc, nie wychodząc z domu. Zamiast kupować, zajrzyjcie najpierw na grupy pomocy, czy nie ma takiej rzeczy. Wy zapłacicie mniej, a te pieniądze realnie komuś pomogą. Lub też, znajdźcie coś, co zalega wam w domu, przekażcie to na aukcje. Wy się tego pozbędziecie, ktoś się ucieszy, a pieniądze pomogą. Czyż to nie piękne pomaganie przez licytowanie?
Justyna Narewska