Strona główna II. Formacja SUMIENIA BYĆ DAREM Pozorne ludzkie zasady

Pozorne ludzkie zasady

666
0

Kiedy powstają zarysy tego tekstu, w Kościele przeżywamy święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Krzyża, który największą uwagę katolików skupia w okresie Wielkiego Postu, a tak na co dzień jego widok trochę powszednieje, raczej nie budzi wielkich refleksji, a przecież jego cień powinien działać na nas bez znaczenia na porę roku czy dnia.

Pewien ksiądz wspominał pielgrzymkę pieszą, która jest tak bardzo mi bliską formą wyznania wiary, pokonywania samego siebie, pokuty i modlitwy. Na początku każdej grupy pielgrzymkowej niesiony jest krzyż, to nic nadzwyczajnego, tak po prostu jest. Ale kapłan ten zwrócił uwagę na swoje zachowanie – idąc w grupie, oczy i głowę kierował w dół. W jakim celu? Wpatrywał się w ziemię, aby uniknąć przeszkód. Innym zaś razem szukał znajomych. Po co? Aby w ich towarzystwie spędzić ten czas, aby go uatrakcyjnić, spędzić „lepiej”. Swoje zachowanie określił jako pójście za Jezusem, ale na własnych ludzkich zasadach.

Ludzkie zasady

Czy tak nie wygląda nasze życie? Moje i Twoje? Jesteśmy ludźmi wierzącymi. Stawiamy Boga przed siebie. Zawierzamy mu wszystko. On „idzie na przodzie” naszej pielgrzymki. Pozorny porządek. Kolejność zachowana, więc wszystko powinno być w jak najlepszym porządku. Jednak nasze zachowania do tej kolejności nie pasują. Nasza religijność ogranicza się do tradycji, przyzwyczajeń. Boimy się mieć przed sobą to co najważniejsze, tego który jest najważniejszy. Znamy Jego wymagania, ale najczęściej większy jest strach przed ich radykalizmem. Poddajemy się. Rozglądamy się dookoła. Szukamy tego, co jest modne: sukcesu, pieniędzy, atrakcyjności, poklasku. Boimy się trudów, cierpień, spadku mocy i ograniczenia sił. Szukamy komfortowych rozwiązań, zabezpieczeń przed każdym ryzykiem. Słabość wygrywa nad wyzwaniami. Stale zależy każdemu z nas, aby uniknąć nie tyle niebezpieczeństw, bo to akurat normalna rzecz i racjonalne podejście, ale boimy się trudności, wysiłku, kropli potu, a co dopiero krwi. Nie idziemy z podniesioną głową za wartościami, za Słowem Bożym, wpatrzeni w krzyż, tylko tworzymy własne zasady, kompromisy, które najczęściej wyglądają na karykaturę tego, czego wymaga od nas Ewangelia.

Tak jak Maryja

Październik to kolejna okazja, aby zobaczyć, a właściwie przypomnieć sobie postawę Maryjną. Tak! Zgadzam się! Idę za tym! Niech tak się stanie! Ufam! W jej sercu nie ma nawet najmniejszego cienia wątpliwości, nawet marginesu na skrupuły. Pójście w ciemno, z podniesioną głową. Licząc się, ale nie zwracając uwagi na konsekwencje tego zawierzenia. Na pewno się bała, ale zrezygnowała ze swoich zasad. Zdawała sobie sprawę, że jedyną właściwą, dobrą decyzją jest odważne pójście w tym kierunku. Doskonale wiemy, ile wycierpiała, ile przeżyła, ile musiała znieść.

Po Bożemu

Krzyż to symbol trudu, bólu, cierpień. A przecież ostatecznie, paradoksalnie jest on symbolem życia. Papież Franciszek na zakończenie tegorocznego kongresu eucharystycznego powiedział znamienne słowa: „Krzyż nigdy nie jest, ani nie był modny. Ale leczy wnętrze. To właśnie przed Ukrzyżowanym doświadczamy dobroczynnej walki wewnętrznej, gorzkiego konfliktu między myśleniem po Bożemu, a myśleniem po ludzku” A Jezus? Papież dalej stwierdza, że „Jezus nami wstrząsa, nie zadowala się deklaracjami wiary, żąda od nas oczyszczenia naszej religijności w obliczu Jego krzyża, w obliczu Eucharystii.”

Zostawmy za sobą nasze ludzkie myślenie. Nie przykładajmy dużej uwagi do logiki tego świata. Nie skupiajmy się na trudnościach, bólach i zmęczeniu. Każdego dnia idźmy za krzyżem z podniesioną głową. Przecież prawie wszystko jest takie jak powinno być, wystarczy tylko postawić tę przysłowiową kropkę nad „i” ufać i patrzeć na codzienność przez perspektywę symbolu śmierci, z którego wyszło życie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here