Mam na imię Marek i od kilku lat pracuję jako kapłan – misjonarz w Peru, w ramach Ruchu Sług Ubogich Trzeciego Świata. Otrzymawszy wiadomość od moich rodziców, zamieszkujących na terenie parafii św. Aleksandra, o podjęciu procesu informacyjnego o beatyfikację śp. ks. prałata Kazimierza Hamerszmita, chciałbym podzielić się wspomnieniem, które pozostawiło żywy ślad w mojej pamięci o zm. Księdzu.
Dziękuję Bożej Opatrzności, że postawiła na mojej drodze tak Bożego i ludzkiego kapłana, jakim był w moim przekonaniu ks. Kazimierz H. Mam nadzieję, że to świadectwo wesprze wysiłki tych, którzy starają się o jego beatyfikację.
Ks. Hamerszmit był moim – raczej nie częstym, ale znaczącym, tzn. w trudnych momentach mego życia i powołania – spowiednikiem i przewodnikiem duchowym. Pamiętam, że właśnie w decydujących etapach mego powołania do kapłaństwa i w samym kapłaństwie, przy okazji spowiedzi św. inspirował on duchem Bożym, a zarazem ludzką wrażliwością na osobę i jej potrzeby. Jak gdyby odczytywał to, co w głębi mego serca było ukryte, potrafił też w sposób ludzki przekazywać swą życiową wiedzę i kapłańskie doświadczenie. Dostrzegałem w nim pewnego rodzaju duchową walkę wtedy, gdy chodziło o sprawy Boże w życiu duchowym swego penitenta, a zarazem psychiczną, wewnętrzną równowagę.
Kiedyś, będąc już kapłanem, przyjechałem w odwiedziny do moich rodziców mieszkających w Suwałkach. Poprosiłem wtedy ks. Hamerszmita o spowiedź św. Przekonałem się wówczas, jak wielki ból sprawił mu grzech kapłana. Przez chwilę zląkłem się Bożej sprawiedliwości, jednak pomimo wszystko zwyciężyło w nim Boże miłosierdzie, pokora i prostota ducha. Teraz lepiej rozumiem, jak wielką miłością ks. Hamerszmit darzył kapłaństwo, Eucharystię i w jak głębokiej żył przyjaźni z Jezusem.
Inny fakt miał miejsce jeszcze przed moim wstąpieniem do seminarium, kiedy zwierzyłem się ks. Hamerszmitowi z mojego pragnienia całkowitego poświęcenia się Bogu w kapłaństwie. Oczekiwałem wówczas jakiegoś konkretnego oparcia i rady, a także podtrzymania mojej nadziei. Ks. Kazimierz powiedział (cytuję sens jego słów): „twoje pragnienie kapłaństwa jest już jakimś przeżywaniem samego kapłaństwa i bardzo ważnym etapem przygotowawczym do niego.” Potem podał mi kilka wskazań odnośnie duchowego postępowania („bądź ostrożny i czuwaj”). Była to dla mnie, w tym momencie, prawdziwie dobra nowina. Doświadczyłem, jak gdyby zmniejszył się duchowy dystans między moim pragnieniem poświęcenia się Bogu, a odległym w czasie sakramentem, tzn. życiem kapłańskim.
Dzieląc się tymi wspomnieniami, dziękuję Bogu oraz ks. Hamerszmitowi za jego prawdziwe, duchowe, ojcostwo, jakim mnie obdarował na mej drodze.
ks. Marek, 2000.